Znacie może akcję Ewy z bloga włosy na emigracji pt. "Nakręćmy się na wiosnę"? Jeżeli nie, to odsyłam Was do jej bloga, a ja krótko wyjaśnię o co chodzi. Zasadą jest, aby co najmniej raz w miesiącu aż do czerwca, z okazji wiosny zakręcić włosy, ale w sposób nie niszczący ich, czyli bez użycia ciepła. :) Ja do loków mam pewną słabość od dzieciństwa, która zrodziła się patrząc na kręcone włosy mojej mamy, kiedy moje były prawie całkiem proste. W internecie kiedyś natknęłam się na sposób loczków, który ostatnio mi się przypomniał i postanowiłam go wypróbować. Jeżeli jesteście ciekawe efektów, to zapraszam. :D
Późnym popołudniem, kiedy włosy były jeszcze wilgotne podzieliłam je na cztery ( chociaż średnio równe ;) ) części, które pozawijałam w koki ślimaki. Każdy z nich podpięłam dwoma małymi spinkami żabkami. I chociaż trochę obawiałam się o ich trwałość, spokojnie przetrwały do następnego ranka.
Efekt? Wyszły mi naprawdę mocne, chociaż średnio równe loczki. Pojawił się też puch, który myślałam, że uda mi się go jednak ominąć zwłaszcza, że włosów nie rozczesywałam, a były one związane jeszcze jak były wilgotne. Ale możliwe, że stało się tak z delikatnego przeproteinowania. ;) Jedynym minusem dla mnie jest to, że podkreśliło to moje cieniowanie, którego pozbędę się dopiero w najbliższych miesiącach, ale poza tym było naprawdę okej.
Loki trzymały się aż do dzisiaj czyli do drugiego dnia po kręceniu ich, a były pod koniec dnia i rozczesywane, i przygładzane serum, i spędziły noc w luźnym warkoczu. Były więc naprawdę trwałe. :)
Udało mi się również znaleźć moją inspirację, którą jak wspomniałam, widziałam już ładne pare lat temu. Nie do końca jednak się do tutorialu przystosowałam, bo części nie były tak równiutkie jak tutaj, nie robiłam najpierw kucyków, lecz od razy koki, a moje ślimaki były dużo luźniejsze niż tej dziewczynki. :D
źródło: stylowi.pl
Niemniej jednak efekt jaki uzyskałam bardzo mi się podoba :)
A Wy macie jakieś sposoby na kręcenie włosów bez ciepła? :)
Bardzo ładnie wyszło :)
OdpowiedzUsuńsuper efekt na razie mam za krótkie ale kiedys wypróbuje
OdpowiedzUsuńSwietny efekt Kochana i bardzo fajny sposob :) Szkoda, ze lekko przeproteinowalas wlosy, ale ostatecznie i tak wyszlo bardzo fajnie :) Ja robilam w poprzedniej edycji takie 4 zawijance, ale bardziej w ksztalcie kolek, niz slimakow, wiec ta inspiracje z pewnoscia wyprobuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny efekt. Mimo, że akcja świetna to raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! I ta inspiracja bardzo mi się podoba, tylko obawiam się, że po pierwsze te wsuwki mogą trochę poniszczyć wlosy (może zastapić je innymi?), a po drugie - na mojej głowie pewnie taka konstrukcja szybko by się rozwaliła...
OdpowiedzUsuńJa również bym wsuwek nie używała, dlatego zastąpiłam je spinkami żabkami. ;) Zastanawia mnie też, czy te koczki może dałoby się podpiąć spin-pinami, ale tutaj niestety nie wiem, bo jeszcze nie miałam okazji ich wypróbować :)
UsuńEfekt bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wypróbować ten sposób, może choć na chwile będę mieć falowane a nie proste jak druty :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie wyszło bardzo ładnie :D
Jak miałam dłuższe włosy często je tak zakręcałam niestety nie umiałam ogarnąć puchu :)
OdpowiedzUsuń