poniedziałek, 9 lutego 2015

Invisibobble vs twistbandy, warte swojej ceny?

Od już dosyć dawna na włosomaniacznych blogach ( ale i nie tylko ) dosyć głośno było o "rewolucyjnych" gumkach do włosów - invisibobble oraz twistbandach. Obie zbierały bardzo kontrastowe opinie, ktoś albo je pokochał, albo szybko zrezygnował. Jeżeli jesteście ciekawe jak to było z moimi dosyć specyficznymi włosami, zapraszam do dalszego czytania :)


Zacznijmy więc od invisibobble, bo był wokół nich moim zdaniem większy szum. Co obiecuje nam producent?
"Invisibobble rewolucyjna gumka do włosów, która nie ciągnie i nie wyrywa ich. Jest bardzo trwała i estetyczna dostępna w wielu kolorach, idealna do każdego rodzaju włosów. Nie ściska włosów ciasno, dzięki czemu nie powoduje bólu tuż przy skórze głowy, co jest częste podczas używania tradycyjnych gumek. Może być noszona również jako bransoletka, estetycznie okalając nadgarstek.
Projekt gumki Invisibobble powstał w oparciu o konstrukcję zwykłego przewodu od tradycyjnej słuchawki telefonicznej. Sprężynowa budowa gumki sprawia, że ciasno utrzymuje ona włosy, ale nie powoduje ściskania ich i nie tworzy widocznych śladów, tak jak to jest w przypadku tradycyjnych gumek do włosów. Dzięki tej właściwości gumki Invisibobble są delikatne dla struktury włosów i nie niszczą ich.
Wykonane z delikatnego tworzywa, wodoodpornego i wytrzymałego, nie posiadają metalowych spojeń, które często bywają przyczyną wyrywania i ciągnięcia kosmyków podczas zdejmowania i noszenia tradycyjnych gumek do włosów. Dzięki tej łagodności, noszenie końskiego ogona przez cały dzień nie powoduje dyskomfortu dla skóry i bólu w okolicy skalpu.
"

Brzmi wspaniale, prawda? :)
Po kupieniu invisibobble odniosłam wrażenie, że mam chyba jakąś nietypową gęstość/grubość włosów. Gdy związywałam włosy dwa razy - gumka może i nie zsuwała się od razu, ale bardzo krótko trzymała się na swoim miejscu. Na trzy razy wiążąc na początku było dla mnie absolutnie za mocno ;) Nawet teraz, po pół roku kiedy już się trochę rozciągnęła, po chodzeniu w kucyku wiązanym 3 razy czuję, że jest to jednak trochę za mocne.

Ale jeżeli już o rozciągnięciu mowa...
Póki co używam dwóch  gumek - jedną do kucyków ( które robię dosyć rzadko ), kitek do kąpieli bądź dla zwykłej wygody w domu oraz drugą tylko do robienia koków ślimaków na noc. I muszę powiedzieć, że tu invisibobble wypadają naprawdę dobrze. 
Po około pół roku widać, że invisibobble używana tylko do koka ślimaka na noc jest minimalnie rozciągnięta, a ta ostatnia, używana codziennie przez długi czas leżąc na pralce np. w nocy wracała w pewnym stopniu do swojego poprzedniego kształtu. Nawet teraz jest rozciągnięta do pewnego momentu i już bardziej się nie rozciąga. 

Jeśli jednak gumka nam się już mocno rozciągnie i chcemy, aby wróciła do pierwotnych kształtów - wystarczy wrzucić ją do gorącej wody i invisibobble jak nowa. ;)

A jak z noszeniem?
Gumka wygląda dość efektownie, to trzeba przyznać. Przychodząc w kucyku do szkoły spotkałam się z dość wieloma komentarzami, i to z znacznej mierze pozytywnymi, więc jedno co trzeba stwierdzić to na pewno to, że przyciąga wzrok. ;)
Wspomniałam już wcześniej, że wiązanie jej na 3 razy jest dla mnie trochę uciążliwe, jednak dla mnie najgorsze jest jej ściąganie. Wielokrotnie gumka mi się na końcach zaplątała, przy skalpie pociągnęła, i chociaż opanowałam już delikatną metodę jej ściągania, na pewno jest to jej największy minus.

Lecz gdzieś trzeba jeszcze wspomnieć o cenie. Najczęściej występują w cenie 14.99 za 3 gumki. Wychodzi więc po 5 złotych na jedną. Jak dla mnie cena jest wysoka, ale jednak do przeżycia. ;)
Podsumowując gumki invisibobble, bardzo je lubię i nic nie jest w stanie przesłonić plusów, oceniłabym je na czwórkę z plusem i na pewno na jednym pudełeczku się nie skończy. :)

Jak więc przy nich wypadają twistbandy?
Będąc przekonana o wspaniałości tych gumek wzięłam od razu 5. Ich cena jest tylko trochę niższa, bo o ile pamiętam wychodziło 3 złote za jedną. Tutaj trzeba też dodać, że z dostępnością twistbandów jest o wiele gorzej, o ile invisibobble robią się coraz popularniejsze, i można je w wielu kolorach dostać w hebe i nawet innych sklepach stacjonarnych, to o tyle na twistbandy musimy polować wyłącznie w internecie ( no chyba, że zrobimy je sami ;) )

Gumki te mam dużo krócej, 3 albo 4 miesiące, i używałam ich bardzo sporadycznie. W ich przypadku było identycznie jak z invisibobble, tyle, że wiążąc kucyka na 2 razy gumka zsuwała się prawie od razu, zaś na 3 było już za mocno. Twistbanda używałam więc wyłącznie do warkocza, ale to też rzadko, bo gumka lubiła się zsuwać. Tutaj dochodzimy do kwestii rozciągania się gumki, i tutaj twistbandy również wychodzą kiepsko.
Powiedziałabym, że nawet bardzo kiepsko. Mimo rzadkiego noszenie jej widać, że gumka całkiem straciła swój kształt, wręcz niewygodnie się ją zakłada.

Jednocześnie nawet  raz użyta następna już minimalnie, ale jednak również się rozciąga.

Podsumowując twistbandy a invisibobble to jest jak niebo a ziemia, w moim przypadku twistbandy absolutnie się nie sprawdziły i więcej ich nie kupię.

A wy macie jakieś doświadczenia z którymiś gumkami? Co o nich sądzicie? ;)

8 komentarzy

  1. Nie miałam ich. Chcę wypróbować podróbki invi z natury, bo podobno są bardzo dobre, a 15 zl na 3gumki mi szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zrobiłam sobie kilka twistbandów i w sumie mam mieszane uczucia. Koszt jednej to około 60 groszy. W sumie mam mieszane uczucia, bo dość szybko się zniszczyły, ale z drugiej strony były bardzo delikatne dla włosów.

    claudine-bloog.blogspot.com --> kliknij!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja do niedawna bardzo chciałam kupić sobie invisibobble, ale doszłam do wniosku, że:
    1. Mam miliony gumek w domu i chyba nie potrzebuję kolejnych.
    2. Są dość drogie jak za gumki.
    3. Pewnie będą na mnie za luźne lub za ciasne, tak jak pisałaś.
    Na razie więc odpuściłam :) A twistbandów nie mam, jakoś mi się nie podobają. Może na noc bym mogła ich tylko używać...

    PS. Jak wrzucisz invisibobble do gorącej wody, to powinny się zbiec i zmniejszyć, tak słyszałam :)
    PS.2.Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze u mnie się nic nie sprawdza! Invisibobble się rozciągają maksymalnie (do średnicy ponad 10cm) a Twistbandy nie trzymają za dobrze ): jak mi się Invisi rozciągają to wrzucam do wrzątku żeby się skurczyły ale na długo to nie pomaga a Twisty robię sama z gumki lamówki i wyrzucam po kilku użyciach! Jak żyć blogosfero, jak żyć? (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam invisi i podróbki. I te i te się dobrze sprawdzają :)

    OdpowiedzUsuń
  6. na te sprężynki bym sie nie skusiła, przerazaja mnie i wydają mi sie nie wygodne w uzytkowaniu. Tamte materiałowe jak najbardziej ok :) dodaje do obserwowanych. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Invisibobble mam, używam i mam podobne obserwacje. Lubię je. Oprócz tego stosuję głównie duże frotki (bez elementów metalowych). Nie zauważyłam problemów ze zdejmowaniem Invisibobble. Nawet mniej ciągną niż zwykle gumki i łatwo je rozplątać. Wiążę na 3 - i tak jest idealnie (mam cienkie włosy). Tych tasiemek nie miałam, ale robiłam kiedyś podobne z... rajstop. I te bardzo polecam, zwłaszcza na noc, bo w ogóle ich nie czuć. W dodatku zrobić banalnie prosto i można sobie dostosować grubość i szerokość gumki. Z 1 rajstop wychodzi gumek bardzo dużo, wiec nie trzeba się przejmować jak się zgubi (mam z tym problem). Poza tym teraz jest taka fajna kolorów do wyboru... Fajnie wyglądają takie zbliżone do koloru włosów- ludzie mi w 1 chwili nie wierzyli, że to z rajstop!;)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam twisbandy upolowane w sklepie Sinsay :) u mnie się sprawdzają :)Teraz szukam stacjonarnie gumek invisiboblle :) Pozdrawiam i obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze ♥