czwartek, 10 września 2015

Hit do zmywania makijażu, czyli płyn micelarny paese.

Witaj! :) Dzisiaj chcę Ci przedstawić jeden z moich must have'ów w pielęgnacji twarzy. Mowa tutaj o płynie micelarnym paese, który już kilkukrotnie przewinął się na blogu. Stwierdziłam jednak, że jest to produkt, który zasługuje na oddzielną recenzję, dlatego zapraszam Cię do czytania :)


   Dość długi czas w ogóle nie interesowałam się płynami micelarnymi. Wydawały mi się taką drobnostką, która nie wpływa na pielęgnację i bez sensu wydawać na nią pieniądze. I chociaż nie pamiętam dokładnie kiedy nastąpił zwrot w moim myśleniu, teraz bez takiego kosmetyku się nie obejdę ;). W swojej micelowej karierze korzystałam właściwie z dwóch - zachwalanego wszędzie, taniego bebeauty, oraz właśnie paese. Ten pierwszy mnie od nich odrzucił, bo niestety był dla mnie uczulający. Po pewnym czasie zrozumiałam jednak, że jest to dość ważna sprawa, co dały mi do zrozumienia choćby instrukcje szczoteczek sonicznych, które nakazywały najpierw zmyć makijaż, a dopiero potem użyć owej szczoteczki. Dlatego zaczęłam poszukiwania micela idealnego.

   Szukałam dość długo, bo zależało mi na braku polimerów, silikonów, ale też gliceryny, do której działania na moją skórę w dalszym ciągu nie jestem pewna. Gdy znalazłam firmę, o której dziś mowa, rzucił mi się w oczy bardzo krótki, bo składający się z siedmiu elementów skład. Mamy tam wodę, substancję myjącą opartą na triglicerydach oleju arganowego, nawilżający propylene glycol oraz panthenol, emulgator i regulatory pH. 

   Z jego dostępnością jest średnio, chociaż już i tak o wiele lepiej niż jakiś czas temu, bo gdy pierwszy raz chciałam go kupić, przeszukałam najpierw chyba cały Rzeszów ;). Obecnie z tego co zauważyłam firma paese szybko się rozwija, a ich produkty są w coraz większej ilości drogerii i stoisk. Sam płyn jest zamknięty w 210 ml przeźroczystym opakowaniu bez zbędnej grafiki, co jest plusem, bo widać, ile kosmetyku jeszcze zostało. Jego cena to niecałe 20 złotych, co również jest zaletą, bo bez sensu dla mnie jest wydawać na płyn micelarny 60 złotych i więcej, jak bywa w przypadku niektórych marek. Kosmetyk ten przebywa na mojej skórze bardzo krótki czas, bo używam go zaraz przed zwykłym myciem twarzy, dlatego nie potrzebuję, aby owy micel łagodził, nawilżał, czy działał w jakikolwiek inny sposób na cerę. Ma po prostu bezproblemowo zmyć makijaż. I nie szkodzić.
Jako, że używam go codziennie, nie mogę wymagać od niego nie wiadomo jakiej wydajności, a wynik około półtora miesiąca jest dla mnie w zupełności wystarczający, przy użyciu średnio 2-4 płatków kosmetycznych na dzień. Jednak dość szybkie zużycie jest kolejnym powodem, dla którego nie czuję potrzeby wydawać na tego typu kosmetyk większej sumy.

Według producenta, micel ma nam zapewnić skuteczne usunięcie makijażu oraz wszelkich zanieczyszczeń doskonale zastępując tonik i mleczko. Jest wyjątkowo delikatny i nie narusza warstwy hydrolipidowej naskórka.

   Z większością mogę się zgodzić. Ba, nie zgodzę się tylko z jedną wzmiankę. Bezzapachowy paesiak bowiem świetnie zmywa wodoodporny podkład, cienie do powiek. Genialnie radzi sobie z tuszem, eyelinerami i dobrze napigmentowanymi szminkami. Jednocześnie faktycznie po jego użyciu skóra nie jest ściągnięta ani wysuszona. Kosmetyk ma tylko jedną, ale zasadniczą wadę - zostawia lekko tłustą i bardzo delikatnie lepką warstewkę, która wprawdzie po kilku minutach znika, jednak ja tego efektu bardzo nie lubię i każdy inny kosmetyk z taką cechą jest u mnie natychmiast skreślany. Właśnie dlatego zaraz po jego użyciu czuję potrzebę normalnego umycia facjaty i dlatego nie sprawdzi się u mnie w roli toniku jak to obiecał producent.

   Niemniej jednak absolutnie polecam Ci ten płyn, bo świetnie sprawdza się w swojej roli i mogę stwierdzić, że radzi sobie ze zmyciem makijażu o niebo lepiej niż zachwalany wszędzie bebeauty, a chwilowy "tłusty efekt" może Ci wcale nie przeszkadzać, bo jego brak jest moją fanaberią ze względu na posiadanie cery tłustej. Dlatego na wszystko co dodatkowo tłuste na mojej buzi patrzę mało przychylnym okiem ;).
Daj koniecznie znać, czy spotkałaś się już z paesiakiem oraz jakiego micela używasz ;).

Przypominam o konkursie w TYM poście :).

5 komentarzy

  1. Pierwszy raz słyszę o ich micelu, a myślałam, że firmę Paese znam na wylot:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Paese miałam tylko puder, sprawował się bardzo dobrze. Chociaż do zmywania makijażu używam głównie mieszanki olei, z pewnością się na niego skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy wcześniej go nie widziałam :) Ogólnie słabo znam tą markę, muszę coś o nich poczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o nim kiedyś, ale akurat po micelu nie lubię lepiej warstwy :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba wypróbuję :) Mam bardzo suchą skórę, więc ten efekt tłustej warstwy raczej nie będzie mi przeszkadzał, poza tym i tak używałabym go do demakijażu, a później standardowe mycie twarzy - tak jak Ty.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze ♥