Producent złotej maski obiecuje nam przywrócenie zdrowych i pięknych włosów dzięki zawartości oleju neem (bogatego w witaminę E i niezbędnych aminokwasów), drzewa sandałowego (wzmacnia cebulki włosów i stymuluje ich porost), wąkrotki azjatyckiej ( posiada antyoksydanty najwyższej jakości, poprawia krążenie krwi, wzmacnia cebulki włosowe) oraz owoców acai (zawierają wszystkie znane witaminy i minerały). brzmi obiecująco, prawda? :)
Z dostępnością maski jest średnio Ja zakupiłam ją na małym stoisku w galerii z kosmetykami głównie rosyjskimi (niestety jednak już się zlikwidował, a miał bardzo fajny asortyment :( ) Czasem widzę ją w aptekach, które również posiadają u siebie naturalne produkty, a tak to zostają nam sklepy internetowe. Ja drugie opakowanie zakupiłam ostatnio na trinach, bo akurat jest na nią promocja. Tutaj dochodzimy do następnego aspektu, czyli ceny ;). Pierwsze opakowanie udało mi się kupić za cenę 25.90. Na trinach pełna cena to 28 złotych. Jakiś czas temu bardzo fajna cena była na mazidełkach, bo 20.99, ale obecnie jest informacja o braku produktu w magazynie, chociaż sama będę to co jakiś czas sprawdzać, bo różnica niby niewielka, ale jednak jest ;).
Maska w 300 mililitrowym opakowaniu ma gęstą konsystencję, dzięki czemu jest bardzo wydajna. Mi starczyła na kilka miesięcy :). Posiada również charakterystyczny, dość mocny zapach, który po pół godzinie na włosach jest dość męczący a dodatkowo jest delikatnie wyczuwalny na suchych już włosach ;)
Zapewne jednak najbardziej ciekawi Cię działanie maski ;). Przez gęstą konsystencję dosyć bałam się obciążenia i smętnie zwisających kosmyków, ale absolutnie niesłusznie :). Złota maska jest moją maską-pewniakiem, że włosy będą wyglądać co najmniej znośnie. Nakładam ją od 20 do 30 minut, i dzięki temu mam kosmyki dellikatnie wygładzone, chociaż jakiś minimalny puch jest. Są za to jednak super błyszczące i miękkie, a co równie ważne - odżywione po same końce. W niektórych odżywkach i maskach zdarzało mi się, że już drugiego dnia końce były suche i jakieś takie sianowate. Z maską ajuwerdyjską takie rzeczy nie mają miejsca ;). Producent obiecuje też wzmocnienie cebulek włosów i pobudzenie ich do rośnięcia, ja na skalp użyłam jej raz, gdy był wyjątkowo podrażniony - bardzo fajnie go uspokoiła, włosy u nasady nie były obciążone, ale na temat rośnięcia nie mogę się wypowiedzieć. Bardzo chętnie jednak to sprawdzę ;).
Maska ta nie jest absolutnym ideałem, bo włosy mogłyby być po niej jeszcze lepiej wygładzone, ale jak na moje skłonności do puchu to jestem bardzo zadowolona i jak już napisałam wyżej - już mam w zapasie drugie opakowanie. Zdecydowanie polecam ją wypróbować :).
A może już ją wypróbowałaś? Jeżeli tak, to jak się u Ciebie sprawdziła? :)
Dla studenckiego budżetu trochę jednak za droga :D
OdpowiedzUsuńNie miałam jej, ale przyznam, że rosyjskie kosmetyki słabo sie u mnie sprawdzają ;)
OdpowiedzUsuńNigdy jej nie miałam, ale kusi :)
OdpowiedzUsuńMój koszmarek! Na tyle mnie przeraziła działaniem, że oddaję ją w rozdaniu u siebie ;). Ale fajnie, że u Ciebie się sprawdziła. Mnie podrażniła :( drapałam się jak nie wiem co..
OdpowiedzUsuńChętnie bym sprawdziła jej działanie u siebie :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za rosyjskimi kosmetykami, ale może kiedyś się przełamię ;)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze się na nią natkne to kupię.
OdpowiedzUsuńOstatnio dużo czytam o ajuwerdysjkich kosmetykach i pielęgnacji, dlatego produkt wydaje się być dla mnie interesujący ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podzielone opinie, ale i tak mnie kusi:D
OdpowiedzUsuńKusi mnie ona bardzo.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńkiedys na pewno sie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMialam i lubilam, choc nie do konca ;)
OdpowiedzUsuńTeż na pewno kiedyś wypróbuję, ostatnio na nowo przekonuję się do takich kosmetyków :)
OdpowiedzUsuń