Witaj!
Miniony miesiąc nie należy do moich ulubionych. Te jesiennie wprawiają mnie w bardzo zły nastrój i do niczego nie mogę się zmobilizować. Dość mocno odbiło się to też na blogu, jednak powoli wracam do żywych i mam nadzieję, że posty będą pojawiać się już regularnie dwa razy w tygodniu :). Dzisiaj chciałabym Ci przedstawić listopadową pielęgnację włosów, która była wyjątkowo bogata ;).
Zaczynając od mojego utrapienia, czyli wypadania, bywają dni lepsze i gorsze. Podczas tych pierwszych wypada mi dosłownie kilka włosów, zaś w przypadku tych gorszych dni cała szczotka jest we włosach. Jest jednak o wiele, wiele lepiej, z czego ogromnie się cieszę. Mam obecnie sporo baby hair, nawet na zakolach, co jest myślę zasługą olejku na porost włosów od khadi, którego używałam w listopadzie bardzo regularnie. Oprócz tego na skalp używałam lotionu seboradin niger, a raz na dwa tygodnie peelingu gestil care.
Co do mycia, wróciłam do swojego starego zestawu, czyli płynu aloesowego facelle oraz szamponu żurawinowego z barwy naturalnej do oczyszczania.
Przeprosiłam się też z olejami. Przed prawie każdym myciem używałam oleju makadamia, który później emulgowałam odżywką wygładzającą z sylveco. Inną odżywką, jaką używałam w tym miesiącu jest nivea long repair. Po myciu i tak królowały maski, mowa tutaj o masce ajuerwdyjskiej oraz tajskiej z planety organicy oraz masce z olejem arganowym oraz drugiej z olejem avokado planeta organica afryka. Raz użyłam też biovaxu z keratyną i jedwabiem.
Do zabezpieczania końców używałam serum lissage z yves rocher, jedwabiu w płynie z biovaxu, lub oleju makadamia.
A co z ich kondycją? Niestety przez obecną porę roku mimo olejowania są dość suche, a zwłaszcza tyczy się to partii przy twarzy i grzywki, którą od dłuższego czasu zapuszczam. Ostatnio lepiej się układają i zastanawiam się czy jest to właśnie zasługa makadamii ;). Włosy wprawdzie zaraz po umyciu trochę się puszą, ale po kilku godzinach i przeczesaniu szczotką się ładnie wygładzają. :)
A jak wyglądała Twoja pielęgnacja w minionym miesiącu? :)
Ja też mam suche kłaczki, ale dzięki olejowaniu nie są w aż tak złej kondycji :) ja używam olej lniany i Kallos banana :)
OdpowiedzUsuńŁadna objętość :)
OdpowiedzUsuńNa drugim zdjęciu wyglądają na dużo, dużo, dużo dłuższe. Jak to zrobiłaś? :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają, w ogóle nie widać żeby ich dużo wypadło :)
Objętością ostatnio nadrabiają braki w ilości ;). A co do długości, to na drugim zdjęciu po prostu odchyliłam głowę do tyłu :D.
UsuńPodoba mi się kolor ;)
OdpowiedzUsuń